Spór o interpretację

Dzisiaj wpis autopromocyjny. Wydałem książkę pod tytułem Literaturoznawczy spór o interpretację. Analiza wybranych dwudziestowiecznych koncepcji teoretycznych. Zamieszczony link odsyła do strony Wydawnictwa Naukowego UMK, gdzie można ją zamówić.

Kilka uwag na temat tego, o czym jest moja książka. W trakcie jej pisania przyświecały mi przede wszystkim dwa cele.

Pierwszy jest banalny. Chciałem zebrać w jednym miejscu i w możliwie przystępny sposób omówić najważniejsze propozycje teoretyczne związane z zagadnieniem interpretacji tekstów literackich. Innymi słowy, chciałem napisać pierwszy w Polsce podręcznik na ten temat. Jeżeli więc interesuje was, o czym dyskutowano w sporze o interpretację, jakie stanowiska formułowano w jego ramach, gdzie dostrzegano największe problemy – wszystko to znajdziecie w Literaturoznawczym sporze.

Moim drugim celem było wyjaśnienie, czego właściwie dotyczy spór o interpretację. Uważam bowiem, że wcale nie jest to takie jasne. W każdej dyskusji, która budzi wiele emocji, pojawia się skłonność do karykatury stanowisk przeciwnych, a także tendencja do celowego wyostrzania własnych tez. Nie inaczej było w sporze o interpretację, co często prowadziło do tego, że dyskutanci nie dostrzegali, gdzie tak naprawdę znajdują się różnice między nimi.

Problem polegał też na tym, że często polemizowano nie z poglądami konkretnych osób, lecz z całymi kierunkami: strukturalizmem, poststrukturalizmem, neopragmatyzmem i tak dalej. Zazwyczaj prowadziło to do dalszych uproszczeń. Dlatego główna część mojej książki dotyczy nie kierunków, lecz ich przedstawicieli. Nie neopragmatyzmu, lecz Richarda Rorty’ego, nie strukturalizmu, lecz Umberta Eco, nie dekonstrukcji, lecz Jacques’a Derridy. Jak bowiem piszę we Wprowadzeniu, poglądy poszczególnych filozofów i teoretyków są bardziej wysublimowane niż nasze stereotypowe wyobrażenia na temat kierunków, z którymi ich wiążemy. Takie podejście doprowadziło mnie do reinterpretacji niektórych stanowisk. W szczególności dotyczy to poglądów Richarda Rorty’ego.

I to tyle w kwestii najogólniejszych założeń mojej książki. Na zachętę zamieszczam jej krótki fragment:

Ktoś niewtajemniczony mógłby zadać z pozoru banalne, a w rzeczywistości ważne pytanie: „Literaturoznawcy i inni humaniści spierali się o interpretację, czyli o co?”. Pytanie to można rozumieć na dwa sposoby. O jakich dokładnie aspektach związanych z interpretacją dyskutowały osoby biorące udział w rzeczonym sporze? Czym właściwie jest interpretacja, o którą tak bardzo się spierano? To drugie z pytań może wydawać się bezsensowne. Każdy przecież wie, czym jest interpretacja, nie ma się tu nad czym zastanawiać. Gdyby ktoś miał wątpliwości, wystarczy sięgnąć po któryś ze słowników języka polskiego. W jednym z nich przeczytamy na przykład: „Interpretacja czegoś, np. jakiegoś tekstu, znaku, zdarzenia lub snu, to wytłumaczenie sensu lub znaczenia tego”. Definicja ta wydaje się prosta i satysfakcjonująca. A jednak można by ją sproblematyzować. W sporze o interpretację doniosłą rolę odgrywa problematyka filozoficzna. Tam zaś, gdzie zaczyna się filozofia, zaczynają się też pytania o rzeczy niby oczywiste i niewymagające większej refleksji.

Zresztą już nawet ta prosta definicja skłania do zastanowienia. Czy interpretacja rzeczywiście polega po prostu na „wytłumaczeniu sensu lub znaczenia” jakiegoś przedmiotu bądź zjawiska? Przypuśćmy, że ktoś, kto nigdy nie widział strajku (np. przedstawiciel innej kultury), widząc demonstrujących na ulicy ludzi, pyta: „Kim oni są i co robią?”. Odpowiadamy: „Są to ludzie, którzy odmówili pracy w danym dniu, ponieważ postanowili grupowo i publicznie zaprotestować przeciwko warunkom, na jakich muszą wykonywać swój zawód”. Taka odpowiedź będzie niczym innym, jak wytłumaczeniem sensu zdarzenia, jakim jest strajk (słowo „sens” w tym kontekście znaczy „cel, dla którego coś jest robione”). Spełnia ona zatem warunki słownikowej definicji interpretacji. A jednak raczej nikt nie nazwałby naszej odpowiedzi „interpretacją”. Gdzie zatem leży problem? Czy przytoczona powyżej definicja jest zbyt szeroka? A może kłopot polega na tym, że słowa takie, jak „sens” oraz „wytłumaczyć” są zbyt wieloznaczne? Albo też nasza odpowiedź, wbrew potocznym intuicjom, rzeczywiście jest interpretacją? Już ten prosty przykład pokazuje, że wyjaśnienie, czym jest interpretacja, wcale nie jest takie łatwe, ponieważ od razu wikła nas w dodatkowe pytania natury filozoficzno-teoretycznej. Co prowadzi do wniosku, że obydwa z postawionych powyżej pytań (Czym jest interpretacja? Jakie problemy się z nią wiążą?) zdają się ze sobą nierozerwalnie łączyć.

Dodaj komentarz